Strony

sobota, 28 marca 2015

reinkarnacja

- Opowiedz mi o nim, proszę. To wszystko jest takie przedziwne...
- Prawie nic o nim nie wiem.
- Umarł, kiedy był już stary, prawda? Nie zginął wcześniej?
- Nie, to raczej niemożliwe. Nie jestem drugim następcą, jestem pierwsza. Prawdopodobne, że umarł w podeszłym wieku.
- Udało mu się uciec?
- Nie musiał uciekać, został tam, gdzie żył przez cały ten czas.
- Ale przecież cały ten proces, wiesz, tak, tak, ten dokładnie... To jego tam nie było?
- Jego to ominęło. Nie należał do tych, których inni musieli wtedy skazać i zabić. On nie miał tego typu win, był pod tym względem czysty. Mogę być mu wdzięczna, bo przekazał mi dobrą duszę.
- Myślisz, że tak do końca był... dobry? Przecież wtedy... no wiesz. No a jego stanowisko?
- No tak, ale to jeszcze o niczym nie świadczy. Musiał się ukrywać. Nie mówię, że niczego złego nie zrobił, być może czasem był zmuszony... Ale nie, wolę nie myśleć, przecież ja niczego nie wiem. Nie mogę tego pamiętać.
- I jesteś pewna, że nie był tym złym? Przecież tylu dało się omamić. On nie?
- Nie. Nie, na pewno nie mógł być jednym z tych, inaczej nie zostawiłby mi współczucia, wrażliwości, tolerancji...
- Nadal nie potrafię sobie go wyobrazić. Gdyby jeszcze był zwykłym obywatelem, ale nie, on miał inną funkcję, i właśnie dlatego coś mi nie pasuje.
- Bo nie wszystko musi być takie oczywiste. Ja po prostu wiem, kim on był, dla kogo pracował.
- I stąd twoje dziwne skłonności?
- To by je tłumaczyło. Wydaje się logiczne. Chciałabym się za niego przebrać i móc tak się zobaczyć przed lustrem.
- Nie sądzisz, że trzeba by usunąć parę drobnych elementów jego stroju? Wiesz, nie wypada...
- Nie, wszystko by było dokładnie takie samo. Nieważne, nie wyjdę tak przecież na ulicę. Ja tylko jestem ciekawa jakbym się poczuła mając na sobie takie rzeczy.
- Przerażasz mnie i w tej chwili nie wiem już, co tak naprawdę sobie myślisz i kim jesteś. Nie mam tej pewności, bo wydaje mi się, że za bardzo ciągnie cię w tę stronę. To nie jest dobre.
- Słuchaj, żadna materialna rzecz, bez względu na to, jakie symbole posiada i z czym się kojarzy, nie zmieni mojej osobowości i nie sprawi, że nagle stanę się kim innym. Wiesz, kim jestem i wiesz, że nigdy nie miałam złych poglądów...
- Nigdy? A te parę lat temu?
- Ach, wygłupiałam się, byłam głupiutkim dzieckiem i nie rozumiałam istoty rzeczy. To nie ma teraz znaczenia, zresztą nikomu o tym, całe szczęście, nie mówiłam. To nigdy nie było na poważnie, gardzę tym, naprawdę.
- No dobrze, wierzę ci... Tak właściwie nie mam powodu, by nie wierzyć, skoro znam cię na co dzień i widzę twoje reakcje i zachowanie. Nie, to by nie pasowało. Przepraszam.
- Nie przepraszaj mnie, masz prawo mieć jakieś podejrzenia. Chociaż niesłuszne, ale masz prawo.
- Gdybyś mi o nim nie powiedziała, nie byłoby żadnych podejrzeń, to do ciebie zupełnie nie pasuje, przepraszam raz jeszcze. Wracając do stroju...
- Po prostu mi się podoba, chociaż nie powinien.
- Rozumiem. A wiesz cokolwiek więcej?
- Ja niczego nie wiem, mogę jedynie przypuszczać, lecz to wszystko wydaje mi się najbardziej logiczne, najwięcej tłumaczy. Przecież nie mam pojęcia, jak on się nazywał, jak wyglądał, gdzie dokładnie mieszkał, jaką miał rodzinę... Nie znam żadnego epizodu z jego życia, mogę zaś wyobrazić sobie nieco.
- Gdyby była taka możliwość, chciałabyś go zobaczyć? Dowiedzieć się tego wszystkiego?
- Być może po zobaczeniu stwierdziłabym, że pewnych rzeczy wolałam nie wiedzieć, ale tak, myślę, że tak. Chciałabym zobaczyć i wiedzieć. Ale to niemożliwe.
- Lubisz mówić w jego języku, prawda?
- Tak, uwielbiam, szalenie mi się podoba. Lubię go słuchać, brzmi fantastycznie.
- Emm, tego nie powiem. Brzmi okropnie.
- Takie twierdzenie jest dość pospolite.
- Wiem, ale co na to poradzę, dla mnie brzmi okropnie. Ale słuchaj, patrząc na ciebie, nie mogę uwierzyć, że...
- Dobrze już, przecież nie ma dowodów.
- Zastanawiałaś się, kim będziesz następnie?
- Nie myślę o tym, ale tu też mogę mieć pewne podejrzenia. Chociaż ja dopiero sobie na to pracuję. Wszystko mogę sobie jeszcze ukierunkować.
- A o nim będziesz wtedy jeszcze pamiętać?
- Myślę, że nie będę pamiętać nawet o sobie.