Nie chcę czekać, chcę spać
Mogę jedynie patrzeć daleko
Tam, gdzie rozkwita przyszłość
Tylko pragnę być gdzie indziej
W rozdwojonej wyobraźni
Rozlega się krzyk
Twoich nowo nabytych emocji
Jesteś w stanie złamać wszystkie moje ograniczenia?
Rób to dalej, dalej, aż przestaniesz pamiętać
Że kiedyś byłeś słaby
Moja twarz pozbawiona mimiki
Tylko przed lustrem mogę być wyraźny
Dotychczas sztuczny i niezdecydowany
Aż do jutra naiwnie wierzę
Że zabierzesz mnie z tego świata
Tak pospolicie i nieświadomie
Zapominam o tym, co obserwuję
I chcę wprowadzać w życie
Obudź mnie, kiedy będę gotowy
Zbieram doświadczenia, specjalnie dla Ciebie
By móc wręczyć ci szary, zdeptany bukiet
Śmiej się z niego, ale wybierz
Pozostałości kolorowych płatków
Wiem, że tam będą
Wciąż jestem głupim dzieckiem
Któremu tylko się wydaje
Że jego pogląd jest słuszny
Jestem niestabilną konstrukcją
Którą chcesz zburzyć
Kwitniesz gdzieś pod tą ziemią
Na której stoją moje fundamenty
Coraz bardziej wyraźny obraz wybawienia
Planowane zwycięstwo, na które mam czas się przygotować
Czy nie dostrzegasz tej postępującej rewolucji?
Powiedz, że widzisz gdzieś tu siebie
Mów mi to cały czas, aż uwierzę
Bądź cichym zabójcą
Tej niechcianej części mnie
Kwitnij i ozdabiaj świat.